Stoję nieopodal recepcji i restauracji, z której niedawno wyszłam, najedzona kanapkami, kawą, piwem i wstydem, stoję, stoję i czuję się świetnie.
Nie muszę leżeć, ale chciałabym usiąść, tylko że w zasięgu mego wzroku nie ma
żadnego siedziska, na którym mogłabym umieścić…
- CYNGIEEEEL!
Pan Nylokainen podbiega do mnie od strony drzwi wejściowo-wyjściowych (albo na odwrót), w pełni afektacji tak
wyrazistej i tak głębokiej, jakby była ona odżywiona tonami Rutinoscorbinu i
witaminy D, a do tego nie była nienormalna.
- Choć semnou – prosi przepiękną polszczyzną, łapiąc mnie
za rękę.
Którą natychmiast wyrywam z uścisku.
- Z całym szacunkiem, ale bez przemocy… - zaczynam, lecz
mój upierdliwy przewodnik od nowa zaczyna swój namolny słowotok i nie daje mi
domówić „szybciej dojdziemy do porozumienia”:
- Dzyngiel, dzieńdobry, choć semnou. Pokażę Ci skouczni.
To jeden z punktów punkt naszego dzisiejszego szmatu ciauanija. Wysspauassię?
No, szfafo! Mamy napienty kalendarium dzisioj.
Ponownie chwyta mnie za dłoń, niczym tonący na Oceanie
Spokojnym. I zaczyna targać w stronę wyjścia z hotelu, jako że nieopatrznie
postanowiłam przetransportować się do swego wynajętego, wypasionego pokoiczku w
widokiem na Finlandię nie przez wyjście kuchenne albo zaplecze, tylko za pomocą normalnych, cywilizowanych schodów dla gości.
Też coś. Wolałabym już jechać dziesiątką na Osiedle
Piastów niż walczyć z niecodziennie narwanym reprezentantem Suomitów o swą
własną godność oraz o swą własną rękę.
Próbuję raz jeszcze wyszarpać kończynę z metalurgicznie
ciężkiego ścisku fińskich palców i już zaczynam być troszeczkę wkurwiona
zaistniałą sytuacją, chcąc uciec z tego cholernego hallu do własnych (okej, umownie,
ale zawsze) czterech ścian, by tamże nazad oddać się urokom upojnej
konwersejszyn z koleżankami z Polonii….
…. nagle drzwi do restauracji otwierają się hukiem, na
scenę zdarzeń wpada McKenzie i od razu podnosi ramię---
---blokuję jego fizyczną chęć przyfastrygowania
napastującemu mnie molestująco Nylokainenowi, osobiście zarabiając strzał w
łokieć.
Zaraz za Kanadyjczykiem wbiega kilkoro innych skoczków
niczym stado mustangów i dopiero wtedy uświadamiam sobie, że to stara gwardia
sportowców, którzy wczoraj obdarzyli mnie na buzi zamaszystymi autografami.
Szlirencałer. Bardal. I, oczywiście, MersiBoku.
Quelle horreur!
No i słuchaj Martynko co było później słuchasz? Oni
wszyscy ci co przyszli zrobili takie groźne miny zapodali jakieś zatrważające
mruczando i w końcu Andres wystąpił krok naprzód jakby był przywódcą trzech
muszkieterów Dumasa i mówi po angielsku do mojego nagle biednego przewodnika
CO PAN JEJ ROBI?
A pan Nylokainen wreszcie mnie uwalnia Tak tak ciiicho
niech Paulinka się zamknie bo inaczej nic więcej wam nie opowiem i tyle
będziecie miały ze swego uporu!... Iga weź proszę ten telefon! No! Uwolnił mnie
rzucił mi takie wiecie ni to zaskoczone tak centralnie spojrzenie a ni to
spojrzenie pełne przeproszenia o pardon żalu no jakby zrobił coś złego co
najmniej próbował mnie pobić kijem od szczotki
O CO CHODZI NIE ROZUMIEM
oznajmia
JA I PANI CYNGIEL ROZMAWIAMY I ZARAZ IDZIEMY NA SKOCZNIĘ
A PANOWIE NIE NA TRENINGU
CHYBA WIDAĆ parska Szlirencałer
NO wtóruje mu
MaciejKot ZANIEPOKOIŁO NAS ŻE SZARPIESZ
NASZĄ DOBRĄ KOLEŻANKĘ
UZNALIŚMY ZATEM ŻE NASZA INTERWENCJA BĘDZIE BARDZO
POTRZEBNA uzupełnia Bardal
RĄCZKI PRZY SOBIE CIENIASIE rozkazuje stanowczo
Boyd-Clowes niczym rewolwerowiec albo Zorro
SPOKO CHŁOPACY hahaha no żartowałam powiedziałam ej nie
śmiejcie się też wiem że to zajebiście że sławni skoczkowie stanęli w mojej
obronie ale chciałabym coś powiedzieć chciałabym powiedzieć że powiedziałam
SPOKO FACECI PAN NYLOKAINEN NIE OGARNIA ŚWIATA hahahaha nie no zalewam jasne
wrabiam was piękności hahaha tak na serio o hahaha czy możecie przestać się
śmiać?
SPOKO FACECI PAN NYLOKAINEN NERWOWO ZAREAGOWAŁ NA MÓJ…
SPOKÓJ WEWNĘTRZNY A ŻE DBA O MÓJ KOMFORT POBYTU W SWOJEJ OJCZYŹNIE WIĘC
PODCHODZI DO MNIE BARDZO AMBICJONALNIE I W CHWILI OBECNEJ A DOKŁADNIEJ CHWILĘ
TEMU PRÓBOWAŁ MNIE GORĄCO PRZEKONAĆ ŻEBYM SIĘ PODDAŁA RYGOROWI MOMENTU I NAPIĘTEGO DO GRANIC MOŻLIWOŚCI HARMONOGRAMOWI POBYTU W RAMACH NAGRODY I POSZŁA
ZA NIM TO ZNACZY ZA PANEM NYLOKAINENEM A NIE ZA HARMONOGRAMEM BO OWA CZYNNOŚĆ BYŁABY BEZ SENSU ZATEM ŻEBYM POSZŁA ZA NIM ZA PANEM NYLOKAINENEM NA SKOCZNIĘ POZNAĆ CAŁY ŚWIAT HOFERA TRENERÓW NO WIECIE WSZYSTKICH
chciałabym tak oznajmić słowo honoru! jako że jedyne co
wyszło z moich usteczek to
SPOKO NIC SIĘ NIE DZIEJE MY TYLKO ROZMAWIAMY
i prawdopodobnie me dziwne pojebane opanowanie dość
nieporadne przyznaję sprawiło że McKenzie jednak przylutował memu przewodnikowi
w ryjek mój przewodnik się przewrócił na Bardala Bardal na Szlirencałera
Szlirencałer na Kota Kot na przechodzącą panią z recepcji pani z recepcji na
bagaż który próbował wnieść boy w bagażu coś się potłukło po czym on również
się przewrócił w międzyczasie pan Nylokainen wstał kopnął McKenziego ten próbując
się bronić uderzył Bardala który wstawał Bardal się przewrócił na próbującego
wstać Szlirenzałera Szlirencałer na próbującego wstać Kota a Kot ledwo uniknął
zderzenia z kopniakiem wymierzonym przez wkurzoną panią z recepcji którą
opierdalał boy hotelowy a znowu boya ochrzaniał turysta z Hiszpanii którego
zabytkowe srebra rodowe przestały istnieć
tak że ostatecznie Kanadyjski Związek Narciarski wpłacił
do miejscowego aresztu kasę za McKenziego Bardal ma szwy na nosie pan
Nylokainen też ma szwy na nosie i chwilowo przebywa na zwolnieniu lekarskim
Szlirencałer ma siniaki na ciele a Kot ma randkę z panią z recepcji
zaś Hiszpan dostał od dyrektora hotelu zjebę że zabiera w
podróż po świecie rodowe srebra w dodatku nieubezpieczone
jesteście tam jeszcze?
moimi ściśniętymi paluszkami i obolałym łokietkiem tak łokietkiem LOL nikt się nie zainteresował
Nie wiem, w którym momencie (raczej nie w momencie bójki, hah) Kanadyjczyk, wzbudzający moją
litość i zarazem podziw, zdołał wystękać z obolałą twarzyczką:
- CYYNGIEL, pójdzies s mno na kafe?
A ponieważ jego dzika brawura wybitnie mi się spodobała,
więc odrzekłam:
- Jak tylko się dowiem, czy nie zostanę relegowana z
hotelu, a później się dowiem, czy nie dostałam Nagrody Nobla w dziedzinie
fizyki nuklearnej. Tak, jest taka dziedzina, Stowarzyszenie Noblowskie właśnie
ją uznało!
……….
A ponieważ jego dzika brawura wybitnie mi się spodobała,
więc odrzekłam:
- Tak.
W rzeczywistości wolałabym jechać dziesiątką na Osiedle
Piastów.
_______________________________
Okej, trochę słaby ten odcinek. Oby wakacyjny wyjazd pomógł mi zebrać myśli i stworzyć bardziej interesujące zwroty akcji. Byłoby super, co nie?
serdecznie pozdrawiam,